poniedziałek, 7 lutego 2011

Kolonia Marianówka

Kolonia polska, w której do 1940r. żyło kilka do kulkunastu rodzin niemieckich (w 1942r. wyjechali do Rzeszy) oraz do 1942r. kilka rodzin żydowskich.
21 marca 1943r. nocą okoliczni Ukraińcy dokonali napadów rabunkowych na 4 polskie domy, w tym Józefa Koksanowicza, podczas których domowników terroryzowano bronią palną. Od tej pory ludność Marianówki spędzała noce w ukryciu w krzakach poza gospodarstwem. Pozostałe gospodarstwa w Marianówce Ukraińcy splądrowali 24 marca 1943r. Rodziny polskie poniosły wyłącznie duże straty materialne.
10 kwietnia 1943r. powracający z napady na Taraż upowcy podpalili Marianówkę.
8 maja 1943r. wczesnym rankiem w odosobnionym godpodarstwie Krasnowolskich, Ukraińcy zamordowali Annę Krasnowolską z Majczaków lat 50, która właśnie wracała z noclegu w ukryciu poza domem.
31 marca 1943r. trzej mieszkańcy Marianówki - Józef Koksanowicz, Jan Kozłowski i Zygmunt Pawłowski wyjechali do Przebraża dla wyszukania i omówienia możliwości wyjazdu całych rodzin z Marianówki do Przebraża. Wysłańcy już nie wrócili.
2 czerwca 1943r. liczna uzbrojona grupa upowców, wczesnym rankiem rozpoczęła bez pośpiechu rabować, a następnie kolejno doszczętnie palić gospodarstwa ludności polskiej w Marianówce. Mordowano wszystkich, kto nie zdążył się ukryć w tym członków dwóch rodzin (9 osób) Piwowarskich (Piwowskich?). Po spaleniu 90% gospodarstw polskich przez Ukraińców przybył oddział niemiecki z Kołek (sprowadzony przez dwóch chłopców - Czsława Koksanowicza i Stanisława Mącika). Sprowadzony oddział przerwał zbrodniczą akcję. Upowcy wycofali się. Rozproszonych Polaków pod własną eskortą Niemcy zabrali do Kołek. Podczas napadu zginęło 13 mieszkańców Marianówki.
5 czerwca 1943r. przyjechał z Przebraża do gminy Kołki około 200-osobowy oddział samoobrony z furmankami i zabrał z Marianówki pozostałych ukrywających się jeszcze niedobitków po napadzie upowców.

Cytat ze strony: http://www.wachowscy.com/wolyn/miejscow/marianowka.html

W dniu 5 czerwca 1943 roku zorganizowaliśmy pierwszą wielką wyprawę po ludnośd. Wyruszyliśmy na północ, w kierunku Kołek, oddalonych od Przebraża o dwadzieścia kilometrów. Oddziałowi, liczącemu blisko dwustu ludzi, towarzyszyło kilkadziesiąt furmanek.
Z powrotem jechali z nami ludzie z Taraża, Hołodnicy, Marianówki, Rudnik i kilkunastu pomniejszych wsi, wioząc ze sobą cały dobytek: żywnośd, pościel, naczynia, tysiące gospodarskich drobiazgów, często zupełnie zbytecznych. Pędzono też bydło i świnie.


Od czasu do czasu gdzieś z dala zaterkotał nieśmiało banderowski karabin maszynowy, ale nic nie mogło powstrzymad kolumny posuwającej się do przodu. W kierunku, skąd odzywały się strzały, wysyłałem natychmiast silny patrol, który zmuszał banderowców do utrzymywania przyzwoitej odległości. Bandy nie zrezygnowały jednak ze stawiania nam przeszkód. Nad Radenką ujrzeliśmy dogasające szczątki mostu, po którym miała przechodzid nasza kolumna. Forsowanie rzeki zabrało nam dużo czasu i wywołało wiele zamieszania. Mijając Omelno odetchnąłem z ulgą. Tu już zaczynała się strefa „naszych wpływów”. Byliśmy szczęśliwi, że tyle ludzi, którzy teraz zasilą naszą obronę, uratowaliśmy od śmierci. Patrzyłem na twarze mieszkaoców Hołodnicy, Taraża i Marianówki, widziałem na nich radośd, że zaofiarowano im pomoc, a jednocześnie zadumę nad własnym losem i troskę o porzucone gospodarstwa.

Cytat z Czerwonych Nocy

Z ciężkim sercem mi się to czyta, wiem że moja rodzina napewno przez to przechodziła.Od 21 marca do 5 czerwca, ukrywając się w lesie... Kupa czasu. Wydaje mi się że przypominam sobie jak babcia opowiadała o ukrywaniu się w sianie przed UPA i o jakiejś cudownej historii ocalenia. Pamięć jest jednak strasznie zawodna i dlatego najwyższy czas wszystko spisywać. Tym bardziej że w pewnym sensie udało mi się nawiązać kontakt z osobą która mieszkała w tych okolicach i znała Sztadhauzów i Koksanowiczów. Niecierpliwie czekam na jakieś informację. Może warto złapać kamerę i porozmawiać?

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry. Czy istnieje telefoniczna lub mailowa możliwość kontaktu z Panem? Chodzi o Marianówkę. Dziękuję i pozdrawiam. Anna Jankowiak

    OdpowiedzUsuń